piątek, 21 kwietnia 2017

„Determinacja i chęć w dążeniu do celu przynosi efekty” - z Tomkiem „Oleyem” Olejnikiem rozmawia Kuba Mikołajczyk (Polski Wzrok)

fot. Marek Jamroz







Proletaryat to już 30 lat grania. W związku z tym wyruszyli w trasę, odwiedzą również „naszą” wyspę . Porozmawialiśmy z Oleyem o tym co było i być może co będzie. Opowiedział też o sposobie na życie . Z Liderem Proletaryatu rozmawia Jakub Mikołajczyk


Jakub Mikołajczyk: Czy Proletaryat ma jakieś przesłanie?

Tomasz „Oley” Olejnik – Kiedyś jako młodzi to każdy z nas miał jakieś przesłanie. Powstaliśmy w dobie galopującego komunizmu i tak naprawdę pojawiliśmy się na przełomie zmian polityczno – społecznych. Nasze zaangażowanie było zawsze jasne i czyste . Okoliczności ówczesne jak i wróg był dobrze znany , i zidentyfikowany . Teraz czasy się zmieniły na tyle , że wrogich elementów jest tak dużo , że wyszczególnić jest ciężko. Jesteśmy już dawno dojrzali i mamy rodziny więc patrzymy na to wszystko z innej perspektywy , co się dzieje na świecie. Jestem autorem tekstów w tym zespole od samego początku, poszukuje teraz raczej drogi do wewnątrz. Jeśli człowiek jest młody i wychodzi na balkon w bloku, i patrzy na prawo to widzi : pety, śmieci, psie gówna, jakieś spadające ubrania z góry. W miarę upływu życia wstępujesz na wyższe piętra budynku i szczegóły, które kiedyś widziałeś już są niewidoczne. Zmienia się wrażliwość i podejście do życia i do pewnych wartości. Zbiór tych wrogów jest zupełnie inny.

fot. Marek Jamroz
JM – Ale nadal gracie stare utwory, z którymi chyba nadal się utożsamiasz? Np. Pokój z kulą w głowie.

Oley – Tak, oczywiście. Zawsze staliśmy w opozycji do tego kiedy działo się źle. Kiedy ludziom próbowano wyrządzić krzywdę. Niestety historia kołem się toczy. Paradoksem jest to , że teksty napisane 20 czy 25 lat temu są dziś bardziej aktualne niż kiedyś .


JM – Po debiucie w Jarocinie udało Wam się wybić. Dziś chyba sprawa nie była by taka prosta?

Oley – To raczej pytanie do kogoś innego, ale pokoszę się o odpowiedź. Myślę, że ludzie są zmanierowani dziś, mam na myśli ogromną ilość informacji , którą można znaleźć w necie i wszystko jest na wyciągnięcie ręki. To ludzi psuje i frustruje, bo wszystko mają podane . Jeśli nie chcą to im będzie ktoś to wciskał na siłę.

JM – Mało kto ma encyklopedie dziś w domu?

fot. Marek Jamroz
Oley – Dobry przykład! Ja akurat mam. Niestety książek się już nie kupuje.

JM – Podobnie jest chociażby z płytami?

Oley – Niestety rynek polski ma się nijak do rynku światowego. Realny rynek nabywczy płyt w Polsce to jest około 10, 15 tysięcy płyt z czego muzyka rockowa to jest tylko procent tego. Ja szacuje na 7 może 8 tysiecy . Kupują to ludzie, którym zależy na jakości dźwięku czy jakości okładki czy wkładki. Czasami zastanawiam się jaki jest sens siedzenia godzinami w studiu i pracować nad dźwiękiem potem wysyłać to do USA do masteringu? Gdy dzieciarnia ściąga to w plikach o niskiej jakości. Materiał jest wyssany z wartości muzycznych, że masz tego dość. Rzeczywistość jest jaka jest. Ja już nie wierze, że można z tym walczyć. Robię płytę, produkuje płytę dla tych ludzi, którym zależy na jakości dźwięku , żeby doszukać się i odnaleźć te wartości, które są niedostępne dla tych, którzy sciągają muzykę z internetu.

JM – Wielu artystów poszukuje dziś czegoś nowego. Nie wracają do klasycznego rocka. Mieszają to często np. z elektroniką. Ty jak na to patrzysz? Wiem, że jesteś miłośnikiem klasycznego rockowego grania. Potrafisz się doszukać nowych dźwięków na płycie, którą znasz na wylot?

fot. Marek Jamroz
Oley – Led Zeppelin jest moim ulubionym zespołem. Jestem nieco zafascynowany na punkcie dobrego dźwięku. Słucham muzyki tak, że słyszę dźwięki nieuchwytne na mp3. Dobrą muzykę można znaleźć w każdym gatunku muzycznym. Słucham muzyki poważnej, jazzu, ekstremalnego metalu i jest tego całe mnóstwo. Ostatnio zafascynował mnie mongolski Folk J Fragmentem tego właśnie rozpoczynamy nasz koncert J Wracając do meritum. Są dwie drogi. Można całe życie grać tak samo i opierać się na tej samej drodze muzycznej i na tych samych schematach. Ja nalezę do tych, którzy cały czas poszukują i mam nadzieje, że moi koledzy z zespołu również poszukują. Każda płyta Proletaryatu jest inna.

JM – Skoro mowa o gatunkach muzycznych to kto przyniósł pomysł na Chopina w kawałku „Time to rise”?


Oley – Sytuacja była banalnie – dziwna. Otrzymaliśmy od naszej wytwórni, czyli wtedy Universalu, czy chcielibyśmy wziąć udział w pewnym przedsięwzięciu związanym z rokiem szopenowskim. Chodziło o podkład do gry. A wyszło tak , że w zasadzie skomponowaliśmy utwór sami i wstawiliśmy zaledwie fragmencik pod koniec numeru. Chociaż jak to zwykle bywa w Polsce do dziś firma nie była życzliwa nam za to zapłacić.

fot. Marek Jamroz
JM – Mam też jedno pytanie, chociaż nie zwykłem pytać o sfery rodzinne to to pytanie łączy oba aspekty. Jest to o tyle ważne dla mnie dlatego, że mam syna i próbuje go zarazić dobrą muzyką. Na razie dobrze mi to idzie, ale zastanawiam się jak to stało się w Twoim domu, że dziś córka przynosi Ci jakieś „świeżynki” muzyczne?

Oley – To nie było jakieś moje założenie. Nie jestem tak świadomy by uczyć dziecko w ten, czy inny sposób z użyciem dostępnych metod psychologiczno – wychowawczych. Ja przekazałem jej cześć fascynacji, która wtedy dotyczyła mnie. Zaczęło się to od tego, że czytałem jej na dobranoc Sapkowskiego – Wiedźmina. I to mój największy błąd w życiu (śmiech). Tak ją wtedy pokręciło, że jest jego fanem do dziś.


Do dziś też uwielbia literaturę fantastyczną. Wiązało się to też z innymi krokami, bo puszczałem jej też dobrą muzykę. Moim zdaniem dobrą muzykę, to oczywiście subiektywne. Nie zmuszałem jej. To dziś ona przynosi dobre książki, dobre filmy i muzykę. Zdarza nam się mieć odmienne zdanie na tematy sztuki, ale jest dobrze. Zaszczepiłem jej tematy poszukiwawcze. Powtarza, że jest kompletnie popieprzona, ale to po tatusiu (śmiech)

JM – W Twoich tekstach często można spotkać teksty nawiązujące do maksymy „Nie poddawaj się” podyktowane jest to życiem czy raczej uważasz, że trzeba motywować ludzi do pewnych spraw?

fot. Marek Jamroz
fot. Marek Jamroz
Oley – Nie uważam, że odnalazłem jakiś kamień filozoficzny i mam patent na życie i światłość wiedzy . Na przykładzie zespołu wiem o jednej rzeczy. Determinacja i chęć w dążeniu do celu przynosi efekty i myślę, że to jest cała filozofia.

JM – Graliście koncerty akustyczne i jest jakiś pomysł żeby coś z tym zrobić? Bo chciałbym Ci podsunąć pomysł. Kiedyś Pink Floyd wydał „ Life at Pompei” bez udziału publiczności. A co Wy na to gdyby zrobić Wasz koncert przy ognisku? Wszyscy graliby na gitarach jak to bywało dawniej?

Oley – Koncert Pink Floyd jest świetny wręcz genialny, a miejsce nieprzypadkowe, ale nie pomyślałem o tym, a to ciekawy pomysł! Muszę sobie to zwizualizować. Na pewno się nad tym zastanowię (śmiech). A jeśli chodzi koncerty to gramy je w poszerzonym składzie ze Stefanem Machelem. Zastanawiamy się nad wydaniem, bo dziś wszystkie zespoły tak wydają. Nie mamy też specjalnego parcia na to, bo jesteśmy zespołem heavy metalowym. Ale myślimy.


JM – Ile wspólnego ma gwiazda Stefana z wasza gwiazdą na okładce?

fot. Marek Jamroz
Oley – Gwiazda od zawsze była naszym symbolem. A Stefka znam od niemal trzech dekad, więc podejrzewam, że on mógł zaczerpnąć (śmiech). Na pewno nie jest to kwestia czerpania z czyjejś estetyki. Może przejaw uzewnętrznienia jakiejś sympatii (śmiech).

JM – W Waszej set-liście są „Czarne szeregi”. Mimo upływu czasu temat nadal, niestety, aktualny.


Oley – Biorąc pod uwagę okoliczności panujące w naszym kraju to niestety tak jest, że to nadal aktualny temat.

JM – To nie była fascynacja by wstąpić na zupełnie inna drogę niż tą jaką do tamtej pory obieraliście? To między innymi ten sam czas kiedy Kat grał tak mocno i poruszał tą samą tematykę? Zresztą nie tylko ten zespół.

Dodaj napis
Oley – Kat to jest inna talia kart. Miałem informacje w swoim czasie, że nasz zespół był na czarnej liście kościelnej. Paradoksalnie nie za płytę czarne szeregi. To był jakiś utwór z czarnej czy czerwonej płyty. Dla jaj nagraliśmy sobie, puszczone wstecz wiązki pod adresem ówcześnie panujących polityków. Wtedy natknęliśmy się na artykuł w prasie „Proletaryat mówi językiem szatana”. Oczywiście to bzdura. Z naszej strony ignorancja. Taka świadomość funkcjonuje w ludzkich głowach, szczególnie na prowincji do dziś. Niestety, zapewne, długo się to nie zmieni i tym samym funkcjonujemy jako Szataniści (śmiech).

JM - Dostrzegasz dziś potencjał w młodym pokoleniu artystów?

fot. Marek Jamroz
Oley – Odkąd pamiętam to Proletaryat był zespołem, który zapraszał na scenę młode zespoły. Czasami udostępniał swoje graty. Zawsze młodzi artyści wysyłali mi swoje kasety, płyty i zresztą do dziś to dostaje. A ja próbuje zainteresować kogoś dalej. Jesteśmy zdania, że trzeba promować młodych artystów. W naszym kraju żyje mnóstwo, naprawdę mnóstwo zdolnych ludzi. Niestety do promocji pozostaje tylko internet. Pojawiają się różne imprezy, koncert czy festiwale. Jeśli tylko u nas pojawia się taka możliwość promowania młodej kapeli to oczywiście bierzemy ją na support.

JM - „Podły” to na prawdę o ojczyźnie?

Oley – Interpretacje pozostawiam słuchaczom. Daje tylko zajawkę. Jakiś sygnał, czy światełko. Pukam w jakieś miejsce na ścianie albo na mapie. Reszta zależy od słuchacza. To może być o kobiecie ale równie dobrze może być o ojczyźnie.


POST SCRIPTUM

JM - A dlaczego ponownie zmieniłeś stylistę? (śmiech)

Oley - Odpowiedź jest banalnie prosta. Ponieważ jest to ostatni moment w moim życiu kiedy mogę mieć jeszcze długie włosy J A traktuje wydarzenia w moim życiu na zasadzie im dłużej tym krócej (śmiech) To jest rzeczywiście ostatni moment kiedy mogę jeszcze mieć długie włosy (śmiech).


Jakub Mikołajczyk przyszedł na świat w Strzegomiu. Już w dzieciństwie poznał muzykę grupy TSA, a krótko potem album swego życia - The Animals Floydów. Wkrótce w jego domu pojawiło się także The Best of Deep Purple i krążki Dire Straits, Roda Stewarta i grupy Queen, której bardzo szybko stał się oddanym fanem. Następnie w jego życiu pojawiło się pierwsze magiczne słowo Punk, a wraz z nim takie załogi jak Sedes, Defekt Muzgó, KSU, Dezerter, Big Cyc i Ga-Ga. Pogujące szaleństwo spowodowało u młodego Kuby decyzję o nauce gry na gitarze pomimo, że rodzice usilnie chcieli z niego zrobić pianistę. Młody buntownik nie dał jednak za wygraną, a szczytowym "osiągnięciem" okresu buntu był jego relaksacyjny pobyt na komisariacie plus domowy szlaban na koncerty gratis, co nie tylko nie odstraszyło Kuby od punk rocka, lecz skierowało go na takie kapele jak Metallica i Guns N' Roses. Wkrótce w jego życiu pojawiło się kolejne magiczne słowo - Internet, a wraz z nim przepastne zasoby muzycznych informacji i videoclipów. Czytał, słuchał i chłonął wszystko, co tylko było dostępne. Dzięki ucieczkom z domu umożliwiającym skuteczne omijanie szlabanów, Kuba zaliczał kolejne punkowe koncerty. W jego życiu pojawiły się z czasem takie marki jak The Offspring, Roger Waters, Deep Purple i Iron Maiden. Około roku 2000 Kuba po raz pierwszy usłyszał Piotra Kaczkowskiego oraz dwóch kolejnych Piotrów - Stelamcha i Metza i innych prezenterów Trójki, po czym w życiu Kuby pojawiło się trzecie magiczne słowo - Emigracja. W Anglii nawiązał współpracę z Radiem Bedford, dzięki czemu mógł mówić to wszystko, co przez lata gromadziło się w jego głowie. W Bedford Kuba powołał do życia autorski program radiowy "Prąd Przemienny". Niedawno, wraz z radiowym przyjacielem - znanym z łamów mojego bloga zwycięzcą II tury Jubileuszowego Konkursu Muzycznej Podróży Mateuszem Augustyniakiem, Kuba stworzył portal muzyczno - kulturalny www.polskiwzrok.co.uk, który dopiero nabiera kształtu. Celem portalu jest promocja młodych zespołów i wydarzeń kulturalnych w UK. Od czasu do czau Jakub sięga także po jazz i muzykę klasyczną. Za swój największy życiowy sukces uznaje fakt, iż jego 5-letni syn potrafi odróżnić Metallice od AC/DC i zaliczył już koncert Deep Purple. Od niedawna Polski Wzrok  - muzyczny portal Kuby i Mateusza oraz blog Muzyczna Podróż nawiązały stosunki bilateralne oraz ścisłą współpracę w postaci wymiany informacji i publikacji w celu zapewnienia jeszcze lepszego przepływu dobrych wieści pośród polskich fanów muzyki żyjących na Wyspach Brytyjskich i nie tylko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz