czwartek, 17 grudnia 2015

Antoni Malewski - Subiektywna historia Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim. Część 77 - Herosi Rock’n’Rolla VI - Bobby Darin

Antoni Malewski urodził się w sierpniu 1945 roku w Tomaszowie Mazowieckim, w którym mieszka do dziś. Pochodzi z robotniczej rodziny włókniarzy. Jego mama była tkaczką, a ojciec przędzarzem i farbiarzem. W związku z ogromną fascynacją rock'n'rollem, z wielkimi kłopotami ukończył Technikum Mechaniczne i Studium Pedagogiczne. Sześć lat pracował w szkole zawodowej jako nauczyciel. Dziś jest emerytem i dobiega 70-tki. O swoim dzieciństwie i młodości opowiedział w książkach „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”, „A jednak Rock’n’Roll”, „Rodzina Literacka ‘62”, a ostatnio w „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” - książce, która zajęła trzecie miejsce w V Edycji Wspomnień Miłośników Rock’n’Rolla zorganizowanych w Sopocie przez Fundację Sopockie Korzenie. Miał 12/13 lat, kiedy po raz pierwszy usłyszał termin rock’n’roll. Egzotyka tego słowa, wzbogacona negatywnymi artykułami Marka Konopki - stałego korespondenta PAP w USA jeszcze bardziej zwiększyła – jak wspomina - nimb tajemniczości stylu określanego we wszystkich mediach jako „zakazany owoc”. Starszy o 3 lata brat Antoniego na jedynym w domu radioodbiorniku Pionier słuchał nocami muzycznych audycji Radia Luxembourg, wciągając autora „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” w ten niecny proceder, który - jak się później okazało - zaważył na całym jego życiu. Na odbywającym się w 1959 roku w tomaszowskim kinie „Mazowsze” pierwszym koncercie pierwszego w Polsce rock’n’rollowego zespołu Franciszka Walickiego Rhythm and Blues, Antoni Malewski znalazł się przypadkowo. Po roku w tym samym kinie został wyświetlony angielski film „W rytmie rock’n’rolla” i w życiu młodego Antka nic już nie było takie jak dawniej. Później przyszły inne muzyczne filmy, dzięki którym Antoni Malewski został skutecznie trafiony rock'n'rollowym pociskiem, który tkwi w jego sercu do dnia dzisiejszego. Autor „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” wierzy głęboko, że rock’n’roll drogą ewolucyjną rozwalił w drobny pył wszystkie totalitaryzmy tego świata – rasizm, faszyzm, nazizm i komunizm. Punktem przełomowym w życiu Antoniego okazały się wakacje 1960 roku, kiedy to autor poznał Wojtka Szymona Szymańskiego, który posiadał sporą bazę amerykańskich płyt rock’n’rollowych. W jego dyskografii znajdowały się takie światowe tuzy jak Elvis Presley, Jerry Lee Lewis, Dion, Paul Anka, Brenda Lee, Frankie Avalon, Cliff Richard, Connie Francis, Wanda Jackson czy Bill Haley, a każdy pobyt w jego mieszkaniu był dla Antoniego wielką ucztą duchową. W lipcu 1962 roku obaj wybrali się autostopem na Wybrzeże. W Sopocie po drugiej stronie ulicy Bohaterów Monte Casino prowadzającej do mola, był obszerny taras, na którym w roku 1961 powstał pierwszy w Europie taneczny spęd młodzieży zwany Non Stopem, gdzie przez całe wakacje przygrywał zespół współtwórcy Non Stopu Franciszka Walickiego - Czerwono Czarni. Młodzi tomaszowianie natchnieni duchem tego miejsca zaraz po powrocie wybrali się do dyrektora ZDK Włókniarz, w którym istniała kawiarnia Literacka i opowiedzieli mu swoją sopocką przygodę. Na ich prośbę dyrektor zezwolił do końca wakacji na tańce, mimo iż oficjalne stanowisko ówczesnego I sekretarza PZPR Władysława Gomułki brzmiało: "Nie będziemy tolerować żadnej kultury zachodniej". Taneczne imprezy w Tomaszowie rozeszły się bardzo szybko echem po całej Polsce, a podróżująca autostopem młodzież zatrzymywała się, aby tego dobrodziejstwa choć przez chwilę doświadczyć. Mijały lata, aż nadszedł dzień 16 lutego 2005 roku - dzień urodzin Czesława Niemena. Tomaszowianie zorganizowali wówczas w Galerii ARKADY wieczór pamięci poświęcony temu wielkiemu artyście.

Wśród przybyłych znalazł się również Antoni Malewski. Spotkał tam wielu kolegów ze swojego pokolenia, którzy znając muzyczne zasoby Antoniego wskazali na jego osobę, mając na myśli organizację obchodów zbliżającej się 70 rocznicy urodzin Elvisa Presleya. Tak oto... rozpoczęła się "Subiektywna historia Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim", którą postanowiłem za zgodą jej Autora udostępniać w odcinkach Czytelnikom Muzycznej Podróży. Zanim powstała muzyka, która została nazwana rockiem, istnieli pionierzy... ludzie, dzięki którym dziś możemy słuchać kolejnych pokoleń muzycznych buntowników. Historia ta tylko pozornie dotyczy jednego miasta. "Subiektywna historia Rock’n’Rolla..." to zapis historii pokolenia, które podarowało nam kiedyś muzyczną wolność, a dokonało tego wyczynu w czasach, w których rozpowszechnianie kultury zachodniej jakże często było karane równie surowo, jak opozycyjna działalność polityczna. Oddaję Wam do rąk dokument czasów, które rozpoczęły wielką rewolucję w muzyce i która – jestem o tym głęboko przekonany – nigdy się nie zakończyła, a jedynie miała swoje lepsze i gorsze chwile. Zbliżamy się – czego jestem również pewien – do kolejnego muzycznego przełomu. Nie przegapmy go. Może o tym, co my zrobimy w chwili obecnej, ktoś za 50 lat napisze na łamach zupełnie innej Muzycznej Podróży.

Bogato ilustrowane osobiste refleksje Antoniego Malewskiego na temat swojej życiowej drogi można przeczytać tutaj Cześć 1 "Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim" można przeczytać tutaj. Część 2 tutaj  Część 3 tutaj  Część 4 tutaj  Część 5 tutaj  Część 6 tutaj Część 7 tutaj  Część 8 tutaj  Część 9 tutaj  Część 10 tutaj Część 11 tuta jCzęść 12  tutaj  Część 13 tutaj  Część 14 tutaj  Część 15 tutaj   Część 16 tutaj  Część 17 tutaj  Część 18 tutaj  Część 19 tutaj  Część 20 tutaj Część 21 tutaj Część 22 tutaj  Część 23 tutaj  Część 24 tutaj   Część 25 tutaj  Część 26 tutaj Część 27 tutaj Część 28 tutaj  Część 29 tutaj Część 30 tutaj Część 31 tutaj   Część 32 tutaj Część 33 tutaj Część 34 tutaj  Część 35 tutaj  Część 36 tutaj  Część 37 tutaj Część 38 tutaj Część 39 tutaj Część 40 tutaj  Część 41 tutaj Część 42 tutaj Część 43 tutaj Część 44 tutaj  Część 45 tutaj Część 46 tutaj  Część 47 tutaj Część 48 tutaj  Część 49 tutaj Część 50 tutaj Część 51 tutaj Część 52 tutaj Część 53 tutaj  Część 54 tutaj Część 55 tutaj Część 56 tutaj Część 57 tutaj Część 58 tutaj Część 59 tutaj, Część 60 tutaj  Część 61 tutaj Część 62 tutaj  Część 63 tutaj  Część 64 tutaj Część 65   tutaj, Część 66 tutaj Część 67 tutaj Część 68 tutajCzęść 69 tutaj  Część 70 tutaj  Część 71 tuta Część 72 tutajCzęść 73 tutaj Część 74 tutaj  Część 75 tutaCzęść 76 tutaj


Wśród dotychczasowych ulubionych przez wszystkich kolegów, koleżanki z mojego pokolenia - kochających rock’n’roll - prezentowanych w Galerii w cyklu spotkań Herosi Rock’n’Rolla, zabrakło bardzo ważnej postaci, którą uwielbialiśmy na równi z takimi tuzami tego stylu jak; Elvis Presley, Jerry Lee Lewis, Chuck Berry czy Fats Domino a był nim amerykański muzyk, piosenkarz, kompozytor, tancerz, parodysta – Bobby Darin.

Powód niezaprezentowania go w ARKADACH był prosty. Nie posiadałem jeszcze koncertów czy innych materiałów filmowych z tym artystą. Odtwarzanie samej muzyki, piosenek z płyty CD nie rozwiązałoby oczekiwań przychodzących na moje spotkania. Pod koniec lat 90-tych ubiegłego wieku mój przyjaciel Andrzej Tokarski zamieszkujący w Chicago, przysłał mi dwie płyty CD z największymi hitami Darina. Rozbudziły one muzyczne wspomnienia z okresu Literackiej czy spotkań na chacie u Wojtka Szymańskiego. Andrzej obiecał mi, że wkrótce dośle jego koncerty, lecz ciężka choroba, zmagania z nią, w konsekwencji śmierć, nie doprowadziła do realizacji moich oczekiwań. Kiedy otrzymałem przesyłkę z Nowego Jorku z wieloma płytami DVD od Wojtka Szymona, na jednej z nich znalazł się przepiękny koncert Bobby Darina. W mojej głowie natychmiast zaświeciło światełko, - Antek musisz w Galerii ARKADY poświęcić jedno ze spotkań w swoich „Herosach” ukochanemu przez wszystkich, idolowi.


Po wrześniowym spotkaniu w 2006 roku, które poświęciłem, ulubionemu, przeważnie przez kobiety choć nie tylko Roy Orbisonowi, rozpocząłem przygotowania kompletując materiały (zrobienie filmowej czołówki, przygotowanie informacji do lokalnej prasy, zapowiedź filmowa w TV Teletop, zrobienie plakatów) o Bobby Darinie, otrzymałem zaskakującą informację. Na moją pocztę mailową dotarł list z Kanady od Edka Wójciaka, który od ponad 20 lat mieszkał w kanadyjskim Toronto. List dotyczył, właściwie była to prośba, bym pomógł mu zorganizować w Tomaszowie Mazowieckim promocję jego drugiej książki Zupa z Króla. O całej akcji związanej z książkowym benefisem Edwarda Wójciaka opowiedziałem w swojej pierwszej publikacji Tomaszowskiego Tryptyku, Moje miasto w rock’n’rollowym widzie, więc nie będę się powtarzał o przygotowaniach do tego wydarzenia i jego realizacji. Edek otrzymał w Kanadzie marcowe wydanie TIT-u, w którym ukazała się recenzja promująca jego książkę Zupa z Króla, a powyżej na tej samej stronie, druga relacja z Galerii ARKADY z odbytego spotkania z Chuck Berry’m. Oba artykuły napisane były przez Janka Pampucha. Te dwie recenzje podsunęły Edkowi pomysł by promocja jego książki, przy mojej pomocy, miała miejsce w ARKADACH. Właśnie w Galerii ARKADY na długo przed wyjazdem z Polski, po rewitalizacji „końskich jatek” Edward Wójciak podjął pierwszą pracę (Galeria podlegała wówczas pod Wydział Kultury Urzędu Miasta) w tak zwanej tomaszowskiej kulturze. Doprowadzenie do spotkania promującego książkę Zupa z Króla w ARKADACH, byłoby dla Edwarda Wójciaka pięknym, retrospekcyjnym powrotem do przeszłości.


Z żoną Sandrą
Do książkowego benefisu w Galerii ARKADY doszło w piątek w dniu 13 października 2006 roku, żeby było ciekawiej w jego imieniny. Właściwie to ja zsynchronizowałem spotkanie piątkowe (13) z sobotą (14), w którą to w tym samym lokalu miało odbyć się moje spotkanie z cyklu Herosi poświęcone Bobby Darinowi. W wypełnionej po brzegi Galerii koleżankami, kolegami ze szkolnej ławki, nauczycielami, przypadkowymi osobami oraz miłośnikami dobrej książki, odbył się zaplanowany benefis. Spotkanie z Edkiem wypełnił i upiększył cudowną grą na gitarze klasycznej, Maciek Smoluch. Maciek dwudziestoletni chłopak, jest synem Jerzego, mojego przedwcześnie zmarłego przyjaciela. Razem na początku lat 70-tych pracowaliśmy w zakładach Predom – Prespol w Niewiadowie. Było to prawdziwe spotkanie po latach przyjaciół, można powiedzieć - choć temat książki był bardzo ważny dla autora i jej dystrybucji - że to co działo się w tak zwanych kuluarach, po oficjalnie zakończonym spotkaniu, przerosło nasze oczekiwania, tak organizatorów jak również samego beneficjenta. Spontaniczność bycia razem, choć przez chwilę, koleżanek i kolegów nie tylko z ławki szkolnej, była tak wielka, że przyćmiła temat książki. Edek był bardzo wzruszony nie zakładał, że w sposób tak niekonwencjonalny może wyglądać promocja jego Zupy z Króla. Było mi przyjemnie, kiedy wzruszony, składał mi podziękowania za oryginalność, za dobrze przygotowane spotkanie. Nazajutrz w tym samym pomieszczeniu, wcześniej w czasie trwającego benefisu zarekomendowałem swoje spotkanie z Darinem, odbyła się moja impreza. Do ARKAD przybyło sporo osób uczestniczących w piątkowym spotkaniu. Dla wielu uczestników promocyjnego benefisu, osoba Bobby Darina była dobrze znana z stąd nie byłem zaskoczony ich sobotnią obecnością w Galerii.


Sandra, Bobby i mały synek Dodd
Bobby Darin - właściwie Walden Robert Cassotto (1937 – 1973) amerykański piosenkarz, kompozytor włoskiego pochodzenia, zaliczany do stylu rock’n’roll, choć jego zainteresowania muzyczne były szersze, dotyczyły różnych styli. Bobby był bardzo popularny w latach 50/60 ubiegłego wieku. Zajmował się również swingiem, folkiem i lekkim jazzem. Świetnie tańczył i był dowcipnym, karykaturalnym prześmiewcą wielu znaczących osobistości ze świata show buisnessu, amerykańskiej polityki, mediów czy sportu. Pochodził z nowojorskiego Bronxu. Od lat najmłodszych sprawiał wrażenie chorowitego dzieciaka, jako niemowlak zapadł na ciężkie zapalenie stawów co w konsekwencji schorzenie przerzuciło się na mięsień sercowy. Żył z ciężką wadą serca, lekarze wróżyli mu krótki żywot (maksymalnie do 20/25 lat), przeżył niespełna 37 lat. Żyjąc z tą świadomością, wyrzekając się nadmiaru ruchu i wysiłku, pomimo tych ograniczeń (w szkole zwolniony był z lekcji Wychowania Fizycznego) ruchowych chciał przeżyć godnie, pozostawiając po sobie wiele cennych, muzycznych medalionów. Jak to zrobić? Jak ograniczyć wysiłek kiedy ma się niespełna 20 lat? Kiedy na świecie zapanował bardzo ekspresyjny muzycznie i tanecznie styl, jakim był rock’n’roll.


Bobby z Elvisem Presleyem i pozującą z nimi dziewczyną
Jego pierwszy nagrany utwór, My First Love, nie zapowiadał przyszłych sukcesów. Wszelkie próby były nieskuteczne, dopiero utwór Splish Splash, stał się wielkim hitem, docierając na 3 miejsce amerykańskiej listy przebojów - Top Ten, otwierając przed nim pasmo sukcesów. Właśnie wtedy dla marketingowych celów, przybrał artystyczny pseudonim „Darin” i również wtedy dowiedział się o sobie wstrząsającej prawdy. Dotychczas wychowywała go samotnie starsza siostra (taki miał przekaz jako dziecko, że oboje są sierotami), która na progu jego muzycznej kariery przekazała Bobbowi tajemnicę życia, - Bobby jestem twoją matką. Ojca nigdy nie poznał. Nie muszę pisać jak wielki szok przeżył, na szczęście już dorosły, Darin. W kolejnych nagraniach Bobby zmienił styl, stawiając na repertuar dla bardziej dojrzałej publiczności, opracowując własne udane i popularne wersje standardów, jak Mack the Knife z Opery za trzy grosze, La Mer (Beyond the Sea), Clementine


Nagrał m.in. udaną interpretację If I Were a Carpenter balladę kompozycji Tima Hardina (1966) i protest song We Didn't Ask to Be Brought Here. Jego kolejne nagrania to zauważalny dalszy zwrot w kierunku poezji i muzyki zaangażowanej politycznie. Kolejne nagrane utwory, Dream Lover, własnej kompozycji i Queen Of The Hop umocniły Bobba w coraz bardziej hermetycznym, amerykańskim, rock’n’rollowym świecie. Utwierdziły wszystkich miłośników, fanów rock’n’rolla, że Bobby Darin to dużej klasy piosenkarz, że nie można zaszufladkować tego artysty do żadnego ze styli i obowiązujących form muzycznych. Śpiewał piosenki w stylu tradycyjny pop, często znakomicie interpretując standardy tego stylu. Bywało jednak, że wychodził poza tą dziedzinę, śpiewając popowe wersje piosenek rock’n’rollowych najczęściej popularnych zespołów, takich jak zespół The Rolling Stones lub ambitniejszych jak Bob Dylan. Spowodowało to, że niekiedy zaliczany jest do grona artystów rock’n’rolla. Bywał porównywany do Franka Sinatry. Śpiewał też standardy musicalowe, jak Hello Dolly. Od 1960 zagrał w kilku filmach. W 1965 roku, wraz z przemianami generacyjnymi na rynku muzycznym, Darin zainteresował się aktualnym wówczas folk rockiem.


Bobby Darin w środku, od prawej Ahmet Ertegun, trzeci od prawej jego brat Nesuhi Ertegun właściciele firmy Atlantic/ATCO Records w Nowym Jorku, w której Bobby nagrywał swoje hity
Spotkanie w sobotę 14 października 2006 roku, rozpocząłem wcześniej przygotowaną czołówką - mocnym, ekspresyjnym utworem – z wielkim przebojem z tamtej epoki, Early In The Morning, który jak zawsze na moich wieczorach muzycznych, wprowadzał obecnych w dobry, rock’n’rollowy nastrój. Wiele osób uczestniczących we wczorajszym benefisie Edwarda Wójciaka przybyło na moje spotkanie z Herosami po raz pierwszy. Wśród nich między innymi, Waldek Jakóbczyk perkusista Szarych Kotów, Grzegorz Morawski z małżonka Jadwigą (Grzegorz zmarł w pierwszy dzień (25) Świąt Bożego Narodzenia 2011r.) czy Ewa Janicka - Szklarek. Przybyli moi przyjaciele z MOPS, Ania Gwizdoń z mężem oraz Jola Maciejewska, Ewa i Tadeusz Nowiccy, koledzy i koleżanki z abstynenckich stowarzyszeń AZYL oraz ALA. Dotarli również z małżonkami nauczyciele Edka z II LO, panowie Edmund Sakowicz i Tadeusz Kawka.


W trakcie trwającego spotkania z Darinem, Edek sprzedawał swoje publikacje, pierwszą, wcześniej napisaną, Akademia Politury i wczoraj promowaną, Zupa z Króla. Po zakończonej czołówce opowiedziałem w skrócie o bohaterze spotkania, o jego zdrowotnych perypetiach i zmaganiach z chorobą od początku kariery estradowej. By preferować rock’n’roll, zachodzi konieczność energicznego, ekspresyjnego zachowania się na scenie. Kiedy na ekranie ukazał się, schorowany Darin w swoim filmowym koncercie (był to jego ostatni występ), dosłanym ze Stanów przez Szymona, wszyscy skoncentrowali się na współczuciu osoby Darina. Wojtek Szymon, przekazał mi również ważną informację o nim, którą przybyłymi do Galerii podzieliłem się. Otóż Bobby Darin w ostatnich występach, często w trakcie trwania koncertu schodził na zaplecze sceny by korzystać z butli tlenowej. Głębokimi wdechami i wydechami dotleniał mięsień serca, regulował jego pracę by ponownie wrócić, jak gdyby nic się nie stało, na scenę. Estradowy, taneczny luz Bobby Darina udzielił się nam wszystkim, każdy oglądający jego występ nie przypuszczał, że Bobby żyje z tak śmiertelnym zagrożeniem a parodiowane na ekranie postacie, choć monolog w języku angielskim, były rozpoznawalne. Wśród prześmiewanych postaci, znaleźli się wielcy amerykańskiego show businessu jak DJ amerykańskiego radia i telewizji – Ed Sullivan, piosenkarze Frank Sinatra, Dean Martin czy prezydent Nixon. Jego zachowanie, taneczny krok, sceniczna lekkość w poruszaniu się, była przed uczestniczącymi w koncercie, kamuflażem, ukrywaniem problemów ze zdrowiem. Na ekranowym występie dał się również poznać jako świetny, stepujący tancerz niczym Fred Astair czy Gene Kelly. Pożegnał wszystkich przybyłych do ARKAD, akompaniując sobie przy fortepianie, swoim najbardziej rozpoznawalnym, największym, rock’n’rollowym hitem, Splish Splash. W czasie trwania koncertu rozległy się w Galerii również brawa, kiedy Bobby Darin zaśpiewał w cudownej interpretacji balladę, If I Were A Carpenter.


Edward Wójciak
Bobby Darin przez całe życie zmagał się z chorobą serca, po kilku operacjach (światowa chirurgia nie dokonywała jeszcze przeszczepów czy stosowanie bajpasów), po zasłabnięciu na ulicy, w lekarskiej przychodni, zmarł. Był 20 grudzień 1973 roku, cztery dni przed Wigilią. Bobby był dwukrotnie żonaty, z Sandrą Dee (od 1.12.1960 do 7.03.1967 roku), z którą miał syna Dodda, oraz z Andreą Joy Yeager, z którą od stycznia do września 1973 roku był w separacji by w październiku tegoż roku otrzymać rozwód a zgon artysty nastąpił w grudniu. Myślę, że problemy w związkach z kobietami miały wpływ na jego arytmiczność serca. Pamiętam ten dzień, pamiętam krótką informację o jego śmierci w polskim radio czy większy artykuł o nim napisany w sobotnim magazynie Sztandaru Młodych przez Romana Waschkę. Pracowałem w tym czasie w niewiadowskiej Zasadniczej Szkole Zawodowej. Bobby w okresie separacji spotykał się z inną gwiazdą amerykańskiego show buisnessu, piękną Connie Francis. Do muzeum amerykańskiej muzyki Rock’n’Roll Hall Of Fame, wprowadzony został w 1990 roku. Syn Darina, Dodd, kiedy dorósł nie bardzo pamiętający przedwcześnie zmarłego ojca, założył muzeum jego imieniem, Fan Club Bobby Darin. Moje sobotnie, dziesiąte spotkanie z cyklu Herosi Rock’n’Rolla połączone z piątkowym, literackim benefisem Edka Wójciaka przeszło do historii zapisując się w kronikach miasta i pamięci mieszkańców, mówiąc kolokwialnie, złotymi zgłoskami. Warto o tych wydarzeniach po latach opowiedzieć by przypomnieć jeszcze żyjącym i zapoznać nowe pokolenia z tym, że tego typu spotkania, oddolnie organizowane, odbywały się w naszym mieście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz