niedziela, 24 maja 2015

Antoni Malewski - Subiektywna historia Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim. Część 43 Jubileusz - 50 lat Rock’n’Rolla w mieście IV

Pomimo, że noszenie krzesła w tych czasach nie jest zbyt bezpieczne,
Antoni Malewski uznał, że podczas czytania tego odcinka będzie
ono i tak zbyteczne, bo nogi same poniosą...
Antoni Malewski urodził się w sierpniu 1945 roku w Tomaszowie Mazowieckim, w którym mieszka do dziś. Pochodzi z robotniczej rodziny włókniarzy. Jego mama była tkaczką, a ojciec przędzarzem i farbiarzem. W związku z ogromną fascynacją rock'n'rollem, z wielkimi kłopotami ukończył Technikum Mechaniczne i Studium Pedagogiczne. Sześć lat pracował w szkole zawodowej jako nauczyciel. Dziś jest emerytem i dobiega 70-tki. O swoim dzieciństwie i młodości opowiedział w książkach „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”, „A jednak Rock’n’Roll”, „Rodzina Literacka ‘62”, a ostatnio w „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” - książce, która zajęła trzecie miejsce w V Edycji Wspomnień Miłośników Rock’n’Rolla zorganizowanych w Sopocie przez Fundację Sopockie Korzenie. Miał 12/13 lat, kiedy po raz pierwszy usłyszał termin rock’n’roll. Egzotyka tego słowa, wzbogacona negatywnymi artykułami Marka Konopki - stałego korespondenta PAP w USA jeszcze bardziej zwiększyła – jak wspomina - nimb tajemniczości stylu określanego we wszystkich mediach jako „zakazany owoc”. Starszy o 3 lata brat Antoniego na jedynym w domu radioodbiorniku Pionier słuchał nocami muzycznych audycji Radia Luxembourg, wciągając autora „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” w ten niecny proceder, który - jak się później okazało - zaważył na całym jego życiu. Na odbywającym się w 1959 roku w tomaszowskim kinie „Mazowsze” pierwszym koncercie pierwszego w Polsce rock’n’rollowego zespołu Franciszka Walickiego Rhythm and Blues, Antoni Malewski znalazł się przypadkowo. Po roku w tym samym kinie został wyświetlony angielski film „W rytmie rock’n’rolla” i w życiu młodego Antka nic już nie było takie jak dawniej. Później przyszły inne muzyczne filmy, dzięki którym Antoni Malewski został skutecznie trafiony rock'n'rollowym pociskiem, który tkwi w jego sercu do dnia dzisiejszego. Autor „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” wierzy głęboko, że rock’n’roll drogą ewolucyjną rozwalił w drobny pył wszystkie totalitaryzmy tego świata – rasizm, faszyzm, nazizm i komunizm. Punktem przełomowym w życiu Antoniego okazały się wakacje 1960 roku, kiedy to autor poznał Wojtka Szymona Szymańskiego, który posiadał sporą bazę amerykańskich płyt rock’n’rollowych. W jego dyskografii znajdowały się takie światowe tuzy jak Elvis Presley, Jerry Lee Lewis, Dion, Paul Anka, Brenda Lee, Frankie Avalon, Cliff Richard, Connie Francis, Wanda Jackson czy Bill Haley, a każdy pobyt w jego mieszkaniu był dla Antoniego wielką ucztą duchową. W lipcu 1962 roku obaj wybrali się autostopem na Wybrzeże. W Sopocie po drugiej stronie ulicy Bohaterów Monte Casino prowadzającej do mola, był obszerny taras, na którym w roku 1961 powstał pierwszy w Europie taneczny spęd młodzieży zwany Non Stopem, gdzie przez całe wakacje przygrywał zespół współtwórcy Non Stopu Franciszka Walickiego - Czerwono Czarni. Młodzi tomaszowianie natchnieni duchem tego miejsca zaraz po powrocie wybrali się do dyrektora ZDK Włókniarz, w którym istniała kawiarnia Literacka i opowiedzieli mu swoją sopocką przygodę. Na ich prośbę dyrektor zezwolił do końca wakacji na tańce, mimo iż oficjalne stanowisko ówczesnego I sekretarza PZPR Władysława Gomułki brzmiało: "Nie będziemy tolerować żadnej kultury zachodniej". Taneczne imprezy w Tomaszowie rozeszły się bardzo szybko echem po całej Polsce, a podróżująca autostopem młodzież zatrzymywała się, aby tego dobrodziejstwa choć przez chwilę doświadczyć. Mijały lata, aż nadszedł dzień 16 lutego 2005 roku - dzień urodzin Czesława Niemena. Tomaszowianie zorganizowali wówczas w Galerii ARKADY wieczór pamięci poświęcony temu wielkiemu artyście.

Wśród przybyłych znalazł się również Antoni Malewski. Spotkał tam wielu kolegów ze swojego pokolenia, którzy znając muzyczne zasoby Antoniego wskazali na jego osobę, mając na myśli organizację obchodów zbliżającej się 70 rocznicy urodzin Elvisa Presleya. Tak oto... rozpoczęła się "Subiektywna historia Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim", którą postanowiłem za zgodą jej Autora udostępniać w odcinkach Czytelnikom Muzycznej Podróży. Zanim powstała muzyka, która została nazwana rockiem, istnieli pionierzy... ludzie, dzięki którym dziś możemy słuchać kolejnych pokoleń muzycznych buntowników. Historia ta tylko pozornie dotyczy jednego miasta. "Subiektywna historia Rock’n’Rolla..." to zapis historii pokolenia, które podarowało nam kiedyś muzyczną wolność, a dokonało tego wyczynu w czasach, w których rozpowszechnianie kultury zachodniej jakże często było karane równie surowo, jak opozycyjna działalność polityczna. Oddaję Wam do rąk dokument czasów, które rozpoczęły wielką rewolucję w muzyce i która – jestem o tym głęboko przekonany – nigdy się nie zakończyła, a jedynie miała swoje lepsze i gorsze chwile. Zbliżamy się – czego jestem również pewien – do kolejnego muzycznego przełomu. Nie przegapmy go. Może o tym, co my zrobimy w chwili obecnej, ktoś za 50 lat napisze na łamach zupełnie innej Muzycznej Podróży.

Bogato ilustrowane osobiste refleksje Antoniego Malewskiego na temat swojej życiowej drogi można przeczytać tutaj Cześć 1 "Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim" można przeczytać tutaj. Część 2 tutaj  Część 3 tutaj  Część 4 tutaj  Część 5 tutaj  Część 6 tutaj Część 7 tutaj  Część 8 tutaj  Część 9 tutaj  Część 10 tutaj Część 11 tuta jCzęść 12  tutaj  Część 13 tutaj  Część 14 tutaj  Część 15 tutaj   Część 16 tutaj  Część 17 tutaj  Część 18 tutaj  Część 19 tutaj  Część 20 tutaj Część 21 tutaj Część 22 tutaj  Część 23 tutaj  Część 24 tutaj   Część 25 tutaj  Część 26 tutaj Część 27 tutaj Część 28 tutaj  Część 29 tutaj Część 30 tutaj Część 31 tutaj   Część 32 tutaj Część 33 tutaj Część 34 tutaj  Część 35 tutaj  Część 36 tutaj  Część 37 tutaj Część 38 tutaj Część 39 tutaj Część 40 tutaj  Część 41 tutaj Część 42 tutaj Część 90 tutaj Artykuł z okazji zdobycia nagrody tutaj


Dziś nie pozostaje mi nic innego, jak tylko podsumować uroczyste obchody 50-trj Rocznicy Rock'n'Rolla tym oto nagraniem:


Kiedy późnym wieczorem w sobotę 29 sierpnia 2009 roku, tuż po zakończonych obchodach święta rock’n’rolla w sali kina Włókniarz żegnałem się z Zarzykiem, był bardzo zadowolony ze swojego występu i zwrócił się do mnie w te słowa, - Antek cieszę się, że mogłem wam pomóc w obchodach święta rock’n’rolla w Tomaszowie Mazowieckim. Kiedy po zakończonym występie zobaczyłem szczęśliwe twarze mojego przyjaciela Wojtka Szymona i twoją oraz przeznaczone dla mnie wielkie owacje na stojąco tomaszowskiej publiczności i kiedy dowiedziałem się, że w waszej Galerii ARKADY masz jutro jubileusz swoich „Herosów Rock'n'Rolla”, to jeśli zechcesz i pozwolisz, mogę ci pomóc w tym szlachetnym przedsięwzięciu. Mam w zanadrzu, jeszcze kilka wspaniałych przebojów, których nie wykonałem dzisiaj w kinie Włókniarz z repertuaru Jerry Lee Lewisa, Elvisa Presleya, Ricky Nelsona, Chucka Berryego czy Fatsa Domino. Co ty na to?


Tak pozytywnie mnie zaskoczył swoją propozycją, że przez chwilę oniemiałem, stanąłem w tak zwanym przysłowiowo rozkroku, , przyparty do muru, że nie miałem innego wyjścia jak zadowolony z jego propozycji szybko odpowiedzieć, - Marku oczywiście TAK, TAK!!!. Po czym obaj z Wojtkiem Szymonem wsiedli do volvo combi Janka Koziorowskiego i udali się wszyscy na zasłużony odpoczynek, na chatę przy ulicy Brzozowej. Miałem przygotowany na okoliczność 50 spotkania z cyklu Herosi Rock’n’Rolla, specjalnie zmontowany, półtoragodzinny film z koncertów, które wcześniej pokazywałem w moim cyklu na ekranie Galerii. Z tego tytułu szkody żadnej ani strat nie poniosłem a czas i pracę jaką poświęciłem tej produkcji, nie będzie zmarnowany. - Wykorzystam ten materiał przy innej, jubileuszowej okazji – pomyślałem sobie.


Nigdy w ARKADACH nie robiłem dotychczasw swoim cyklu, spotkania na żywo czy to z rock’n’rollowym zespołem czy indywidualnym wykonawcą. Będzie to moja pierwsza, egzotyczna próba i nowe doświadczenie. Wiedziałem, że Marek przyjechał do Tomaszowa ze swoim sprzętem odtwarzającym i nagłaśniającym dźwięk oraz pół playbackiem, że powinien dać sobie radę z podłączeniem do miksera dźwięku jaki znajduje się w ARKADACH. Telefonicznie powiadomiłem gospodarzy o zmianie formy cyklu spotkania i odejściu od stosowanej tradycji. Pani Dorota Sobańska, która często bywa na moich spotkaniach, również świetnie się bawi wraz z przybyłymi do Galerii, i tym razem także zaszczyciła swoją obecnością recital Marka Zarzyckiego.


Pilica w Tomaszowie
Wojtek Szymon z Markiem Zarzykiem w niedzielny, słoneczny poranek, jakże inny od sobotniego, wypłynęli dla krajobrazowych doznań i relaksu, kajakiem z przystani OSiR nad rzeką Pilicą, przez Spałę, Inowłódz do Zakościela. Osobiście dwa tygodnie wcześniej z moją (16.08.09) wnuczką Martusią w kajakowej grupie ze Stowarzyszeń Abstynenckich ALA i AZYL, miałem okazję pokonać ten wodny szlak, o czym po powrocie, wieczorem (był to mój pierwszy w życiu kajakowy spływ rzeką Pilicą) w swoim mailowym liście do Nowego Jorku, ze szczegółami o bajecznie pięknych okolicach położonych nad rzeką, opowiedziałem Wojtkowi. Szymon tak się napalił na kajakowy spływ rzeką nad którą leży Tomaszów, że zastrzegł mi, - Gdybym przyleciał do Polski koniecznie musisz mi zorganizować wodną wędrówkę rzeką mojego dzieciństwa, mojej młodości. Tak też uczyniłem, zawożąc Wojtka i Marka na przystań OSiR-u i z powrotem, przywożąc ich z Zakościela z kajakowej mety spływu, Janka volvo .


Kiedy Wojtek z Markiem zmagali się w wodnej wędrówce rzeką Pilicą, ja tymczasem zająłem się telefonicznie powiadamianiem najbliższych o ponownym, w ramach Herosi Rock’n’Rolla, mini recitalu Marka Zarzyckiego w Galerii ARKADY. Jednocześnie prosiłem o przekazanie tej informacji swoim bliskim i przyjaciołom. W ten oto sposób bardzo rozreklamowałem występ Marka Zarzyckiego, dzięki temu do Galerii na godzinę 18.00, pomimo przepięknej, słonecznej pogody przybył nadkomplet ludzi. Wśród nich byli nie tylko wczorajsi słuchacze z kina Włókniarz, moi przyjaciele, koledzy Wojtka Szymańskiego, zwykli ciekawscy ale również inni fani i miłośnicy rock’n’rolla, którzy dotarli do ARKAD porażeni nagłą informacją o człowieku śpiewającym prawdziwy rock’n’roll, taki z lat 50/60 minionego wieku. Marian Matuszewski zorganizował kamerzystę, swojego brata Włodka, który zapisał kamerą kompletnie wszystko, całe happeningowe wydarzenie, i nagrał na płytę DVD.



Chciałbym wymienić zapamiętane osoby, niektóre na stałe uczestniczą w moich spotkaniach, obecne w Galerii ARKADY w pierwszym spotkaniu z rock’n’rollem na żywo, by utrwalić ich na portalu Nasz Tomaszow w Subiektywnej Historii R&R w Tomaszowie, to; Krystyna i Grzesiek Kaczmarkowie, Wojtek Szymański, Mirek Orłowski, Monika Zdunek, Bożena Dulas, Zdzisiek Di Wawrzon Wojnowski, bracia Marian i Włodek Matuszewscy, bracia Zbyszek i Grzesiek Galwasowie, Dorota i Bogdan Sobańscy – gospodarze Galerii, Halina Brola, Zbyszek Rufy Kwapisz, Ania i Jurek Dereniowie, Dorota i Zygmunt Dziedzińscy, Ania i Dzidek Migałowie, Dorota i Michał Marciniakowie, Grażyna i Piotrek Ziętkowie, Barbara i Jurek Lambertowie, Barbara i Czesław Goździkowie, Ewa Nowicka, Zbyszek Kobędza, Marian Urbaszek, Alfreda i Kaziu Cychnerowie, Bartek Trochimczuk, Ewa i Janek Komarowie, Edek Wójciak z Edytą, mój sąsiad Zdzisiek Trukan, mój brat Tadek z siostrą żony, Haliną Klimczak czy Wacek Koziołek ze swoimi kolegami z DPS.


Na werandzie sceny kina Włókniarz, w przerwie koncertu,
od lewej – Basia Goździk, Wojtek Szymon, Marek Zarzyk
i Naczelnik Wydziału Kutury Katarzyna Rutkowska-Biernacka
Za nim Zarzyk rozpoczął swój recital, ja, Wojtek i Mirek powtórzyliśmy wczorajszą sekwencję słowną o rock’n’rollu, o latach 50/60-tych minionego wieku z kina Włókniarz a Mirek dodatkowo przyniósł swój estradowy strój, bluzę o barwach żółto-czerwono-zielona, w której wystąpił wraz z akompaniującym mu, rock’n’rollowym zespołem COMBO z Piotrkowa Tryb. w pierwszej (druga w 1963 r) edycji Szukamy Młodych Talentów w Szczecinie 1962 roku. Z kolei ja opowiedziałem w dużym skrócie jak doszło do moich spotkań w Galerii ARKADY, Herosi Rock’n’Rolla, kto się przyczynił do tego przedsięwzięcia wskazując go ręką wszystkim zebranym w lokalu (oczywiście, że chodziło o Wojtka Szymona), jakie muzyczne zespoły i piosenkarzy przedstawiłem w ciągu trzech lat działalności i co planuję na kolejny rok, dwa a może i dłuższy okres w tym cyklu spotkań. Tymczasem podczas swojej, tematycznej gawędy, na małej scence Galerii, Marek Zarzycki stroił swój muzyczny sprzęt by po chwili …



To w tym zespole występował Marek Zarzycki
… rozpoczął w wielkim stylu, rhythm and bluesowym hitem z repertuaru, przez całe moje pokolenie, ukochanego Fatsa Domino, I’m In Love Again, tym samym od pierwszego uderzenia w gitarowe struny wprowadził obecnych na mini recitalu, w taneczne szaleństwo. Były momenty gdy przy zagranych przebojach Sweet Sixteen, Walk Of Life czy Whole Lotta Shakin’ Goin’ On, wszyscy wstali z miejsc i przyśpiewując znane hity kołatali między stolikami. Kiedy Marek zaśpiewał wielki przebój Jambalaya, Mirek Orłowski nie wytrzymał, wbiegł na scenę i wspólnie z Zarzykiem dośpiewał (Mirek utwór ten miał również w swoim repertuarze) do końca ten wielki hit z lat młodości. Wspólnie zaśpiewali jeszcze wielki przebój z tamtej epoki, kompozycji Gene Pitneya, z repertuaru Ricky Nelsona, Hello Mary Lou. Rozgrzany emocjonalnie i rozochocony Mirek, poprosił gospodarza, panią Dorotę Sobańską, by Markowi Zarzyckiemu nadała tytuł honorowego członka Galerii ARKADY, co zresztą przy gromkich brawach publiczności, uczyniła. Trwający w lokalu happening wprowadził swojski nastrój, zupełnie jaki panował w latach sześćdziesiątych minionego wieku w tomaszowskich kawiarniach, restauracjach, klubach czy na prywatkach. Swój mini recital Marek zakończył utworem z repertuaru Elvisa Presleya, Don’t Be Cruel, którym wczoraj, w sobotę rozpoczął na scenie kina Włókniarz, 50 lat Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim.


Na zakończenie 50-tego spotkania z cyklu Herosi Rock’n’Rolla, głos zabrał człowiek, który w naszym mieście wywołał epidemię tego stylu, Wojtek Szymon Szymański: Moi drodzy, pomimo że pokonałem ponad osiem tysięcy kilometrów, z Nowego Jorku przez Ocean Atlantycki, pomimo zmęczenia tą podróżą, jestem bardzo wzruszony i szczęśliwy, że mogłem uczestniczyć w tak pięknej imprezie poświęconej jubileuszowi rock’n’rolla w moim, ukochanym Tomaszowie. Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że spotka mnie taki zaszczyt uczestniczyć w uroczystościach poświęconych formacji muzycznej mojego życia. Dla mnie tak niezbędnej jak dla każdego człowieka powietrze czy chleb. Dziękuję ci Tolku za zaproszenie i pomysł zorganizowania takiej imprezy. Po powrocie do Stanów opowiem wszystkim swoim przyjaciołom, znajomym co mnie spotkało i czego doznałem w mieście mojego dzieciństwa i młodości. Po czym skierował szczególnie ciepłe słowa do Marka Zarzyckiego, - Zarzyk mój stary, dobry druhu, brak mi słów by wyrazić swoją wdzięczność, za to co zrobiłeś dla mojego miasta, dla Tolka, dla rock’n’rolla. Powiem tylko - DZIĘKUJĘ PRZYJACIELU - i do zobaczenia na kolejnej imprezie w Galerii ARKADY. Rock’n’Roll is KING.


Zarzyk również był autentycznie wzruszony, choć jest małomówną i skromną osobą, wydobył z siebie słowa, które na zawsze pozostaną w mojej i wszystkich obecnych w Galerii, pamięci; - Chciałem podziękować tobie Antku, za to, że zajmujesz się tego typu działalnością. Wojtkowi mojemu przyjacielowi, za to, że w piątek zadzwonił do mnie, bo przecież inaczej bym się tu nie znalazł. Przyjechałem do Tomaszowa z ciekawością, nigdy nie byłem w tym mieście, ale przede wszystkim przybyłem tu dla rock’n’rolla, innych powodów nie było, a że przy okazji spotkałem wspaniałych, tak jak ja nawiedzonych, zakręconych rock’n’rollem ludzi, to tym bardziej wyjadę z stąd zadowolony, spełniony i szczęśliwy. Dziękuję wszystkim za miłe przyjęcie i do zobaczenia. Niech żyje Rock’n’Roll. Około godziny 21.00, pomogliśmy Markowi załadować sprzęt muzyczny do samochodu - gitarę, wzmacniacze, głośniki - a ja z wielkiej wdzięczności za wykonaną pracę, mogłem go tylko uhonorować swoją pierwszą, wydaną publikacją, Moje miasto w rock’n’rollowym widzie wpisując dedykację. Po pożegnalnych uściskach Marek Zarzycki zasiadł za kierownicą i ruszył w kierunku Warszawy, a my przyglądając się odjeżdżającemu Zarzykowi krzyknęliśmy – Szerokiej drogi Marku. Tak oto zakończył się ostatni weekend sierpnia, wakacji 2009 roku, który na zawsze przeszedł do historii miasta. Niech pamięć o tych wydarzeniach; 50 lat Rock’n’Rolla w Tomaszowie i 50 spotkanie z cyklu Herosi Rock’n’Rolla przetrwa w naszych sercach jak najdłużej, niech kolejne pokolenia tomaszowskiej młodzieży zapamiętają świat swoich dziadków, ojców, który odszedł od nas na zawsze, do lamusa historii.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz